Subiektywne odczucia po przesiadce z klawiatury membranowej na mechaniczną
Stało się. Moja cudowna klawiatura (Logitech K800) po 8 latach użytkowania padła na amen. Bezprzewodowa i podświetlana. Na bateriach potrafiła działać miesiącami. Mimo że miała system nożycowy pisało się na niej i grało wyśmienicie (zwłaszcza pisało). Podświetlenie automatycznie uruchamiało się w słabym oświetleniu lub w momencie zbliżenia dłoni do niej, mimo że nie RGB spisywało się idealnie .
Padła i na 100% nie miało to związku z tym że sam chciałem ją naprawić. Na początku klawisz spacji i lewy shift zaczęły szwankować. Od czasu do czasu nie rejestrowały naciśnięcia. Potem litera H całkowicie przestała reagować. I jestem przekonany że ma to związek z celowym postarzaniem sprzętu – spisek żarówkowy? No ale cóż, stało się. Pora rozpocząć poszukiwania nowego pupila…
W poszukiwaniu Świętego Graala
Sporo się naszukałem, sporo się naczytałem i zawęziłem obszar poszukiwań do klawiatur mechanicznych, przewodowych w cenie około 200zł. Najlepiej jak by była w wersji low profile i na w miarę cichych przełącznikach np. czerwone lub brązowe. Z lub bez TKL – bez znaczenia. Koniecznie podświetlana. Zaznaczam, że nigdy nie posiadałem klawiatury na przełącznikach mechanicznych. Do tego czasu używałem tylko membranowych lub ich rozwinięciem – nożycowych.
Wybór niestety nie był zbyt szeroki więc na początek postanowiłem sprawdzić coś z „normalnymi” klawiszami jeżeli chodzi o wysokość. Zakupiłem Havit KB462L RGB w cenie 220zł (niebieskie przełączniki – innych niestety nie mieli). Dlaczego akurat ta? Bo wyglądała ładnie. Miała w prawym górnym rogu rolkę którą można było przypisać do różnych czynności, takich jak na przykład obsługa głośności, przewijanie stron www itd. Posiadała podświetlenie RGB dzięki któremu kula dyskotekowa pod sufitem nie była mi już potrzebna. Z lewej strony miała dodatkowe klawisze pod którymi można było przypisać na przykład makra lub inne czynności przydatne w grach głównie online. A że ze mnie taki gracz online jak z koziej dupy trąbka, pomyślałem że może się czegoś nauczę 😀
Pierwsze wrażenie? Ale bajerancka klawiatura, jaka ciężka i stabilna! ? Byłem zachwycone wyglądem i wykonaniem…do momentu aż nacisnąłem klawisz. Po tej czynności musiałem wymienić szkła w okularach i szyby w oknach. Tak głośniej klawiatury nigdy nie słyszałem. Zdawałem sobie sprawę z tego że klawiatury membranowe są dużo cichsze od mechanicznych (w większości przypadków) ale to czego doświadczyłem w tym momencie… No cóż…może się przyzwyczaję pomyślałem. Ależ się myliłem, nie dałem rady.
Używanie jej w nocy sprawiało że żona nie spała. Sąsiedzi myśleli że jestem powieściopisarzem i używam starej maszyny do pisania. Jedyny plus to taki że z całego osiedla spierniczyły szczury i komary bo myślały że strzelają do nich. Po tygodniu zwróciłem ja do sklepu. Od tego momentu żona wstaje wyspana, komary mnie gryzą a szczury zbudowały sobie w piwnicy fort.
Kolejny wybór i już ostatni to MODECOM Volcano Blade (200zł) na czerwonych przełącznikach. Przewodowa, czerwone regulowane podświetlenie, niskie klawisze o niskim profilu w wersji TKL (tenkeyless), czyli wersja bez klawiszy numerycznych. Sztywna, mała, zgrabna – idealna na mniejsze biurko w przeciwieństwie do Havita, który mi wyżłobił spory rowek w ścianie z powodu swoich rozmiarów. Niestety ten plus jest też jej małym minusem. Przez to że jest mała i w miarę lekka – nie jest zbyt stabilna. Od spodu gumki mogły by być większe by ją utrzymać w miejscu w czasie pisania czy grania. Nie zrozumcie mnie źle – tragedii nie ma, ale mogło by być lepiej.
Doznania organoleptyczne
Pierwsze kliknięcie i …co za różnica. W porównaniu do poprzedniej klawiatury, ta jest cicha. Prawie bezszelestna chciałbym napisać, no ale wiemy że była by to lekka przesada. Tak czy owak jest cudownie w tym temacie. Pisanie na niej to przyjemność. Podświetlenie można ustawić według własnych preferencji. Od najprostszego stałego o różnym nasileniu do falowania, migania, reagowania na użycie klawisza i wiele innych opcji które dają sporo radości dzieciom.
Wysokość jest idealna dzięki czemu podkładka pod nadgarstki jest zbyteczna w tym przypadku. Całość jest plastikowa (chyba) ale mimo to sztywna i odporna na wyginanie. Sprawia nawet wrażeni jak by była zbudowana z twardszych materiałów takich jak aluminium. Kabel można odłączyć więc przy transporcie nie ma obaw że coś się skrzywi, wyrwie itd. Klawisze oczywiście można wyciągnąć tak samo jak przełączniki, które można wymienić na innego typu. Więc czyszczenie nie sprawi zbyt dużo problemu. Niestety nie są one kompatybilne z konkurencyjnymi Cherry MX – tutaj mamy Kailh Low Profile.
Jedyna wada i to spora tej klawiatury to klawisz spacji. Jego naciśnięcie jest…nie wiem jak to opisać…głuche? Nie chodzi o mi dźwięk a o odczucie po jego naciśnięciu. Brak tam wyczuwalnego kliku, nie wyczuwamy tego momentu po którym wiemy że zadziałał przełącznik tak jak w pozostałych klawiszach. I im dalej od środka tym gorzej. Jest on też najmniej stabilny ze wszystkich klawiszy w tej klawiaturze. Które swoją drogą jeżeli chodzi o stabilność to stoją na wysokim poziomie (poza tym jednym). Więcej skaz na tym diamencie nie zanotowano po paru miesiącach użytkowania.
And the winner is?
I to na tyle. Końcowa ocena klawiatury MODECOM Volcano Blade to 6 piw na 10 rogali. A tak na serio, to poza tą jedną wadą ze spacją to z czystym sumieniem mogę tę klawiaturę polecić każdemu kto szuka dobrej i w miarę taniej klawiatury mechanicznej.
A ty jakiej klawiatury używasz napisz w komentarzu ?